WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Nie jest mi łatwo pisać o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, bo od lat podziwiałem jej działalność. WOŚP zawsze była dla mnie czymś wyjątkowym – symbolem jednoczącej idei pomocy, której nikt wcześniej w Polsce nie stworzył na taką skalę. Sam Jerzy Owsiak, charyzmatyczny lider, potrafił przyciągnąć tłumy i wzbudzić w ludziach prawdziwe zaangażowanie. Ale dzisiaj, 14 stycznia 2025 roku, muszę przyznać, że coś w tym wszystkim zaczęło się zmieniać. I to nie na lepsze.

Zacznijmy od tego, że nie mam nic przeciwko Owsiakowi jako człowiekowi. Widać, że ma serce do tego, co robi. Problem jednak w tym, że przez swoje decyzje i publiczne wypowiedzi w ostatnich latach zaczął burzyć zaufanie, które budował przez dekady. Owsiak przestał być osobą prywatną już dawno temu – w momencie, kiedy zaczął wypowiadać się na tematy polityczne. Jest twarzą WOŚP, organizacji, za którą stoją tysiące ludzi – sztabowcy, wolontariusze, darczyńcy. Każde jego słowo czy działanie rzutuje na całą fundację. I właśnie to jest problemem.

Sztaby WOŚP jak co roku działają pełną parą. Widać zaangażowanie ludzi, którzy z potrzeby serca chcą pomagać. Ale nie sposób nie zauważyć, że atmosfera przed tegorocznym finałem nie jest już taka jak kiedyś. Kiedyś było w tym coś magicznego, jednoczącego – hurraoptymizm, poczucie wspólnoty. Dziś tego brakuje. Ludzie wciąż chcą pomagać, bo taka jest ich natura, ale nie ma już tej euforii, która kiedyś towarzyszyła finałom.

Ludzie coraz częściej widzą WOŚP jako organizację, która przestała być neutralna. Subtelne aluzje polityczne, dwuznaczne kampanie, otwarte wypowiedzi Owsiaka na temat swoich sympatii – to wszystko sprawia, że część społeczeństwa czuje się wykluczona z tego ruchu. A przecież WOŚP miała być dla wszystkich.

Nie pomaga też nieudana akcja pomocy powodzianom po powodzi z jesieni 2024 roku. Rząd przekazał fundacji środki na organizację wsparcia, co z początku wydawało się świetnym rozwiązaniem. W końcu WOŚP miała doświadczenie w organizacji dużych akcji. Ale rzeczywistość okazała się inna. Fundusze zostały rozdysponowane tylko częściowo, pojawiły się opóźnienia, a poszkodowani czekali na pomoc znacznie dłużej, niż powinni. To z kolei wywołało falę krytyki – zarówno wobec fundacji, jak i samego Owsiaka. Zamiast zyskać na tej sytuacji, WOŚP i jej lider stracili kolejne punkty zaufania.

Największym problemem jest jednak to, że Owsiak zdaje się nie dostrzegać, jak jego decyzje wpływają na ludzi. Często widzimy go w roli osoby podkreślającej własne trudności. Przykładem tego mogą być jego wypowiedzi na temat własnej emerytury, którą ZUS wyliczył na poziomie 800 złotych. Owsiak określił ją jako "żałosną" i "poniżej godności", co wzbudziło mieszane reakcje w społeczeństwie. Choć temat ten mógł być dla niego osobistą bolączką, jego publiczne eksponowanie wywołało wrażenie, że lider największej fundacji charytatywnej w Polsce użala się nad sobą. Zamiast skupić się na merytorycznej pracy i wynikach działań, coraz częściej widzimy go w roli osoby użalającej się nad sobą. W swoich wypowiedziach często podkreśla, jak bardzo jest atakowany i jak trudno mu działać w obecnych warunkach, robiąc z siebie ofiarę. Albo dostrzega, ale świadomie brnie w narrację, która pogłębia podziały. Narzekanie na ataki, wskazywanie wrogów w mediach czy polityczne aluzje w połączeniu z takimi wypowiedziami dodatkowo osłabiają wizerunek lidera. Takie podejście nie jest drogą, która zjednoczy społeczeństwo. Wręcz przeciwnie – takie działania sprawiają wrażenie, że Owsiak bardziej koncentruje się na swoich problemach niż na idei, którą kiedyś reprezentował. Wręcz przeciwnie – takie podejście sprawia, że nawet ci, którzy dotychczas byli zwolennikami Owsiaka, zaczynają czuć znużenie tym stylem komunikacji. Zamiast tego, widzimy coraz większe napięcia.

Co gorsza, taki kurs może doprowadzić do jeszcze większego chaosu. Jeśli Owsiak i WOŚP będą kojarzeni wyłącznie z jedną stroną sceny politycznej, to można się spodziewać, że druga strona zacznie reagować. Wyobraźmy sobie, że prawicowi dyrektorzy szpitali zaczną odmawiać przyjmowania sprzętu od WOŚP. Z jednej strony – Owsiak oskarży ich o brak empatii, z drugiej usłyszymy, że “polityczne narzędzie Tuska” nie ma miejsca w publicznych placówkach. To scenariusz, który jeszcze bardziej podzieli społeczeństwo.

Nie mogę też wykluczyć, że w tle tych wydarzeń może kryć się coś więcej. Sianie chaosu na takim polu jak charytatywność jest idealnym narzędziem do polaryzacji społeczeństwa. A im więcej podziałów, tym łatwiej manipulować opinią publiczną. Czy ktoś mógłby mieć interes w osłabieniu takiej organizacji jak WOŚP? A może skala, jaką WOŚP osiągnął, daje możliwości sianiem chaosu i pogłębianiem konfliktowego nastroju? Być może. Ale to już pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź.

Podsumowując, WOŚP i Jerzy Owsiak są na rozdrożu. To, co kiedyś jednoczyło, zaczyna dzielić. I choć Owsiak wciąż ma za sobą rzesze zwolenników, musi zrozumieć, że obecny kurs prowadzi w złym kierunku. Jeśli WOŚP nie wróci do swojej pierwotnej idei – neutralnej, ponad podziałami – to jej przyszłość stanie się coraz bardziej niepewna. A szkoda, bo Polska potrzebuje idei, które łączą, a nie dzielą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów