Polska w czarnej dupie – podatki, sąsiedzi i rakiety nad głową
Drogi Czytelniku, patrzę na to wszystko i mam wrażenie, że Polska znalazła się w sytuacji bez wyjścia. To już nawet nie jest chaos – to jest jedno wielkie gówno, w którym toniemy po szyję. Każdy dzień przynosi nową historię, nowy skandal, nową obietnicę bez pokrycia. I za każdym razem wychodzi na to samo: Polska nie ma żadnej wizji, żadnego planu, żadnej siły. Popatrz na gospodarkę. Miało być pięknie – kwota wolna 60 tysięcy, koniec podatku Belki, proste zasady. Tusk obiecywał cuda, a dziś? Ewa Zajączkowska słusznie wylicza, co naprawdę dostajemy: podwyżki akcyzy, nowe podatki, opłaty od wszystkiego, co tylko się da opodatkować. Nawet od smartfonów i tabletów. Do tego jeszcze większy podatek od nieruchomości. To jest zwykłe łupienie ludzi na każdym kroku. Kasa jest potrzebna, bo państwo tonie w długu, ale zamiast ciąć wydatki czy wreszcie zbudować normalny system, najłatwiej sięgnąć do kieszeni obywatela. Obietnice wyborcze? A kogo to obchodzi, przecież frajer zapomni, a budżet musi s...