Polska w czarnej dupie – podatki, sąsiedzi i rakiety nad głową

Drogi Czytelniku, patrzę na to wszystko i mam wrażenie, że Polska znalazła się w sytuacji bez wyjścia. To już nawet nie jest chaos – to jest jedno wielkie gówno, w którym toniemy po szyję. Każdy dzień przynosi nową historię, nowy skandal, nową obietnicę bez pokrycia. I za każdym razem wychodzi na to samo: Polska nie ma żadnej wizji, żadnego planu, żadnej siły.

Popatrz na gospodarkę. Miało być pięknie – kwota wolna 60 tysięcy, koniec podatku Belki, proste zasady. Tusk obiecywał cuda, a dziś? Ewa Zajączkowska słusznie wylicza, co naprawdę dostajemy: podwyżki akcyzy, nowe podatki, opłaty od wszystkiego, co tylko się da opodatkować. Nawet od smartfonów i tabletów. Do tego jeszcze większy podatek od nieruchomości. To jest zwykłe łupienie ludzi na każdym kroku. Kasa jest potrzebna, bo państwo tonie w długu, ale zamiast ciąć wydatki czy wreszcie zbudować normalny system, najłatwiej sięgnąć do kieszeni obywatela. Obietnice wyborcze? A kogo to obchodzi, przecież frajer zapomni, a budżet musi się spiąć.

I tak, zaraz będzie pianie, że to PiS wszystko zadłużył, że skurwysyńska polityka rozdawnictwa zostawiła zrujnowane finanse. Racja – zgodzę się z tym w pewnym stopniu. Ale pytam: czy to teraz mamy spłacać długi nowymi podatkami, czy rozwijać gospodarkę i spłacać je przy pomocy większych wpływów z rosnącej produkcji i handlu? Tylko błagam.. Nie pierdol mi tu, że tak się nie da – bo się da. Jak człowiek zaciąga dług, to łapie dodatkowy zarobek, bierze jedną fuchę, drugą, trzecią, żeby to spłacić. A nie wyciąga haracz od dzieci, żeby pokryły długi ojca czy matki. A właśnie w takiej roli dziś stawia się obywateli – płacicie, bo państwo nie potrafi zarobić inaczej niż przez kolejne podatki. Chore, ale niestety, jeżeli ma się złodziei w każdym rządzie (albo nierządzie) to tak potem jest... 

Na zewnątrz też nie jest lepiej. Jeszcze niedawno dla Ukrainy byliśmy wybawicielem, symbolem pomocy. A dziś? Ukraińskie media piszą wprost, że Polska nie jest już ważnym partnerem. I to jest prawda – bo dla nich liczy się tylko, czy coś dostaną. Jak dajemy, to jesteśmy najlepsi. Jak zaczynamy mówić „stop”, to nagle „Polsza zła”. Na granicy wrze, rolnicy blokują tiry, a relacje między sąsiadami zamieniają się w zimny układ: „daj, bo inaczej…”. Z kolei Węgrzy... Zamiast sojuszu mamy pyskówki na Twitterze. Sikorski coś wrzuca, Szijjártó odpowiada, i wygląda to bardziej jak kłótnia dwóch gimnazjalistów niż dyplomacja dwóch państw. Przychodzi mi w tym momencie tylko jeden cytat z filmu "Psy" Pasikowskiego tu link, odsyłam, żeby oddać ducha tej pyskówki: https://www.youtube.com/watch?v=b-bIsM5Fq3c

NIK ujawnia tajne zakupy MSZ! Wielkie rzeczy dzieją się w MSZ – urządzenia anty-podsłuchowe za setki tysięcy złotych. Bez procedur, bez rozeznania rynku, bez papierów. Wszystko „po cichu”, bo obywatel i tak nie ma prawa wiedzieć. Transparentność? Zapomnij. Państwo znowu wie lepiej, a Ty masz siedzieć cicho.

Kolejna rzecz - media. Media, które grają emocjami jak chcą. Z jednej strony clickbait w stylu: „Rosja dotrze do granicy z Polską za 230 lat”. No kurwa, naprawdę? Co to ma być? Kabaret? Kiepski żart? Ciężko stwierdzić, ale działa – bo ludzie już są tak ogłupieni tymi wszystkimi gównoburzami, hejtami, gównoprawdami, że czytają, komentują, nakręcają się, wyzywają się jak diabli... Ale o tym co jest serio ważne to już jest cisza o tym. Cisza jest o tym, że we wrześniu ruszają manewry Zapad-2025 na Białorusi, gdzie Rosja i Białoruś będą ćwiczyć atom i hipersoniczne rakiety. O tym się nie trąbi na paskach telewizji. To jest jakby mniej ważne. Tak samo będzie mniej ważne, jak jedna albo kilka rakietek przeleca przez granicę na Polską stronę i pieprzną w drogę, samochód, dom albo wieś... Będzie ups i reakcja MSW i MON, że "JA NIE WIEDZIAŁ, MNIE NIKT NIE POWIEDZIAŁ..."

A może słyszałeś/słyszałaś, że 25 kilometrów od naszej granicy, w obwodzie Królewieckim, Rosjanie budują gigantyczny radar do podsłuchiwania NATO. Nie? No zobacz... A niby te media tak dobrze poinformowane i tyle ciekawych rzeczy mówią... Szkoda tylko, że nic ważnego... Co to jest za radar? Największy taki obiekt w Europie, prawdziwa bestia, która będzie wyłapywać każdy sygnał, każdą transmisję. Kaliningrad już jest twierdzą, a teraz dorzucają mu kolejne zęby. A my? Udajemy, że nie widzimy, bo przecież ważniejsze są kłótnie o Trybunał czy o jakąś komisję śledczą w Sejmie, która cały chuj da dla zwykłego obywatela, chyba tylko tyle, żeby głupi naród pokąsał się jeszcze bardziej... 

I wreszcie coś, co mnie naprawdę przeraża. Ukraina wprowadza do służby rakiety o zasięgu 1000 i 3000 kilometrów. Tak, dobrze czytasz... 1000 km i 3000 km... Flamingo, Neptune – broń, która zmienia układ sił. Dziś ich celem podejrzewam będzie Rosja, wiadomo, bo konflikt. Ale jutro? Kto nam zagwarantuje, że nie polecą w Polskę? Jeśli władzę przejmie jakiś polityk, który będzie chciał się przypodobać Kremlowi, albo po prostu pokaże, że Polska to pionek, którego można kopnąć? NATO nas obroni? Gówno tam obroni. Zachód nie będzie ryzykował własnego bezpieczeństwa dla nas. Historia już to pokazała – w 1939 też mieliśmy sojusze i piękne zapewnienia. I co? I zostaliśmy sami.

I to jest właśnie to, co mnie rozwala. Nie to, że Ukraina ma rakiety – bo to logiczne, że chcą się bronić. Ale to, że Polska nie ma NIC. Nie mamy własnego odstraszania, nie mamy planu, nie mamy strategii. Jesteśmy zdani na cudzą łaskę. Że wmawia się dla tego biednego, ogłupiałego Kowlaskiego, ze NATO, że tyle pieniędzy na broń wydajemy, ze co to nie my... Czas realnie otworzyć oczy... Wojska mało, skarbiec świeci pustkami, ality nas okradają i traktują jak chłopów pańszczyźnianych, a ten ogłupiały naród dalej sie zre bo jakiś imbecył, ćwierć mózg jeden czy drugi, który uważa się za ELYTE, dowala do pieca, zeby społeczeństwo żarło się dalej... Dramat...
Kupujemy broń od Amerykanów, Koreańczyków, ale nie mamy nic swojego, co by sprawiło, że ktoś dwa razy się zastanowi, zanim spróbuje nas szantażować. Chciałbym, żeby Polska miała takie możliwości, jak Izrael... Sięga sobie po kasę Amerykanów, Trump krzyczy żeby się uspokoili, żeby można było rozmawiać z Iranem, a oni se gówno z tego robią, walą w co chcą i mówią, że zwalczają terroryzm... Szkoda, że my tak nie możemy zrobić, sięgnąć do kieszeni "największego sojusznika Polski" i walnąć w Moskwę bo to tam terroryzm... Gówno nie terroryzm... Ropa, ropa i jeszcze raz ropa... To jest cała wielka tajemnica terroryzmu na świecie... Ale to tak na marginesie... 

Wracając do sprawy, to wszystko razem (co żem opisał tak kulawo) daje obraz państwa słabego, bezradnego, zakłamanego, ogłupiałego, sprzedanego, zacofanego intelektualnie i społecznie. Kraj, który nie jest podmiotem, tylko przedmiotem w cudzej grze. A sąsiedzi? Oni już wiedzą, że Polska to nie gracz, tylko pionek, którego można wykorzystać, kopnąć, obszczać i wyśmiać w twarz, a na koniec powiedzieć że jesteście gówno warci, a Polska i tak nic nie odpowie i jeszcze podziękuje, że tylko tyle kopów dostaliśmy... 

I właśnie dlatego, Drogi Czytelniku, powiem to wprost: jest kurwa źle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów