Polska polityka w trybie rozjazdu – Nawrocki, Tusk, dron w kukurydzy i miliardy w KPO

Dawno nic nie pisałem, wakacje, roboty sporo, ale tyle się wydarzyło od zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, że aż głupio siedzieć cicho. A dzieje się, oj dzieje… tylko nie zawsze tam, gdzie powinno.

Nowy prezydent wszedł na scenę z impetem – objazdy po Polsce, wielkie zapowiedzi, Rada ds. Naprawy Ustroju i wizja nowej konstytucji. Do tego kilka szybkich ustaw – podniesienie progu podatkowego, zakaz sprzedaży ziemi cudzoziemcom, poparcie dla CPK. Fajnie brzmi, ale bardziej to pachnie kampanią wyborczą na 2030 niż realnym planem państwa.

Od razu też pojawił się zgrzyt – kto tak naprawdę reprezentuje Polskę? Bo tu premier Tusk chce brylować na salonach, a tu nagle w telekonferencji z Trumpem to Nawrocki siedzi, a nie Donald. I zaczęło się przerzucanie szmatą po boisku. Aż miło popatrzeć, gdy jeden drugiemu podstawia nogę.

A propos nóg – Polska się nie potknęła, tylko wywaliła jak długi. Spotkanie w Białym Domu, Trump, Zełenski, cała europejska śmietanka… i co? Polaków nie było. Zero. Nawet jako kelnerów. Opozycja grzmi, rząd i prezydent przerzucają winę, a dla świata to prosty sygnał: Polska nie liczy się w tej grze. I tu nie ma co ściemniać.

Na dokładkę dostaliśmy „szachida” w kukurydzę. Rosyjski dron-kamikadze eksplodował sobie spokojnie na Lubelszczyźnie, testując nasz system obronny. Służby oczywiście tłumaczą, że to „wabik” i niegroźny, ale ludzie na miejscu wiedzą swoje – huk wybił szyby, a NATO jakoś dziwnie milczy. Rosja sprawdza, ile można, i wychodzi na to, że można całkiem sporo.

W międzyczasie prezydent zdążył jeszcze zawetować ustawę o wiatrakach – nazwał to szantażem, bo w pakiecie z zamrożeniem cen energii wrzucono ułatwienia dla farm wiatrowych. Rząd dostał piany, minister Motyka rozdziera koszulę, że bez tego Polska padnie energetycznie. A zwykły Kowalski? On ma w dupie, czy energia pochodzi z wiatraka czy z węgla – byle rachunek był niższy.

I tu, Drogi Czytelniku, wchodzi jeszcze temat gruby jak knur – afera z KPO. Miliardy euro, które miały napędzać rozwój, stoją albo gdzieś zniknęły. Jedni mówią, że kasa nie wyszła z Brukseli, inni – że wyszła i ktoś ją już „zagospodarował”. Słychać, że część firm pobrała środki i wyparowała, a teraz rząd będzie musiał windykować i licytować, żeby coś odzyskać. A politycy? Jedni krzyczą, że winne jest PiS i ich kamienie milowe, drudzy – że to Tusk z KO uwalili wszystko, latając do Brukseli „na skargę”. W praktyce wygląda to tak: pieniądze miały być dla ludzi, a skończyło się na tym, że ludzie się kłócą, a kasy jak nie było, tak nie ma.

Na arenie międzynarodowej też cyrk. Trump spotkał się z Putinem na Alasce – bez konkretów, ale z czerwonym dywanem i paradą myśliwców. Putin wyszedł na równorzędnego partnera, Trump zrobił show, a Ukraina została z pytaniem, czy to już koniec zachodniego wsparcia. Polska? Polska była w tym wszystkim statystą nawet już nie drugiego planu, a dziesiątego planu...

I jeszcze wisienka na torcie – cyberataki. Rząd chwali się, że odpieramy 99% z 300 ataków dziennie. Tylko że to trochę jak z komarami – niby odpędzisz, ale zawsze znajdzie się jeden, co Cię ukąsi w dupsko. I wtedy budzisz się z pytaniem, czy Twoja woda w kranie i prąd w gniazdku dalej są nasze, czy już jest przejęte przez ruskich.

Podsumowanie?
Od zaprzysiężenia Nawrockiego Polska żyje w dwóch równoległych światach. W jednym rząd Tuska i prezydent toczą bój o to, kto ma większe ego. W drugim – Rosja sprawdza naszą czujność, Trump bawi się w dyplomatę z Putinem, a miliardy z KPO gdzieś się rozmyły między Brukselą a polską fikcją urzędniczą.

I powiem Ci, Drogi Czytelniku – państwo, które zamiast działać, zajmuje się wewnętrznymi przepychankami, zawsze będzie traktowane jak kelner przy stole wielkich. A my kelnerami być nie chcemy.

Bo POLSKA MA DZIAŁAĆ, A NIE PRZEKONYWAĆ – do kurwy nędzy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów