CPK, PiS vs KO i wybory prezydenckie

 Centralny Port Komunikacyjny (CPK) był jednym z najbardziej ambitnych projektów infrastrukturalnych w historii Polski. W założeniach miał stać się kluczowym węzłem transportowym, łączącym sieć lotniczą, kolejową i drogową. Jego realizacja, rozpoczęta za rządów Prawa i Sprawiedliwości (PiS), zakładała powstanie nowoczesnego lotniska w Baranowie oraz sieci transportowej integrującej cały kraj. Jednak zmiany wprowadzone przez obecny rząd Donalda Tuska doprowadziły do znaczącego okrojenia projektu, co wywołuje liczne kontrowersje i obawy o jego sens ekonomiczny oraz strategiczny.

obraz z portalu CPK - wizja kolei przy budowie CPK za czasów PiS



obraz z portalu INTERIA.PL - wizja kolei przy budowie CPK za aktualnej władzy


Nie jestem fanem rządów PiS. Uważam, że wiele ich działań było dalekich od doskonałości, ale jeśli chodzi o koncepcję CPK, trzeba przyznać, że była to wizja rozwoju na miarę naszych czasów. Lotnisko w Baranowie miało zastąpić Lotnisko Chopina i stać się centrum transportowym dla całej Polski. Projekt przewidywał budowę 40-milionowego lotniska, obsługiwanego przez nowoczesną sieć kolejową „szprych”, łączącą wszystkie regiony kraju. Była to wizja, która mogła realnie zmienić sposób, w jaki Polacy podróżują, i dać impuls do rozwoju gospodarczego całego kraju.

Najbardziej imponujące były założenia finansowe. Dzięki międzynarodowym inwestorom – Vinci Airports i IFM Investors – prawie połowa kosztów budowy lotniska miała zostać pokryta przez zagraniczne fundusze. To oznaczało nie tylko napływ kapitału, ale też doświadczenia i technologii od światowych liderów branży lotniczej. Dziś, patrząc na to, co dzieje się z tym projektem, trudno nie mieć wrażenia, że zamiast realizować ambitny plan, włączono hamulec i próbujemy jechać na piątym biegu.

Pod rządami Donalda Tuska CPK straciło swój blask. Zamiast rewolucji infrastrukturalnej mamy okrojoną wizję, która w najlepszym przypadku jest próbą ratowania resztek. Lotnisko Chopina nie zostanie zamknięte, co teoretycznie może brzmieć dobrze, ale w praktyce osłabia sens budowy nowego portu w Baranowie. Z planowanych 10 „szprych” kolejowych zostało tylko 500 kilometrów w kształcie „Y”, co oznacza, że wiele regionów pozostanie bez szybkiego dostępu do nowego lotniska. Projekty okołolotniskowe, takie jak Airport City czy Cargo City, zostały wstrzymane, a budżet na inwestycje rozwojowe zmniejszono z 8,5 miliarda złotych do zaledwie 783 milionów. To już nie jest projekt, który mógłby napędzać gospodarkę. To symbol marnowania pieniędzy.

Maciej Wilk, były członek zarządu PLL LOT i szef stowarzyszenia „Tak dla CPK”, nie przebiera w słowach, opisując aktualizację programu inwestycyjnego jako „listy zaprzepaszczonych szans”. Trudno się z nim nie zgodzić. Wilk ma doświadczenie i wiedzę, które pozwalają mu dostrzegać, jakie konsekwencje przyniesie obecny kurs. Wskazuje, że różnica między pierwotnym budżetem (155 miliardów złotych) a obecnym (132 miliardy złotych) wynika głównie z rezygnacji z kluczowych elementów projektu, które miały przynieść realne korzyści.

Co więcej, tabory kolejowe, które miały być przeznaczone dla szybkich kolei, zostaną wybudowane za granicą. A przecież podobne tabory mogłyby być produkowane w polskich zakładach, takich jak fabryka taborów Cegielski. Zamiast tego budżet na największy w historii Polski przetarg – 17 miliardów złotych – trafi do jednej z trzech firm zagranicznych, które wystartowały w przetargu. Dlaczego polskie firmy nie mogły się zgłosić? Z powodu braku doświadczenia. Przypomnę tylko, że przetarg nie został objęty nadzorem antykorupcyjnym, bo przecież CBA jest upolitycznione i zostaje w lipcu rozwiązane, a jego sprawy przekierowane do trzech jeszcze bardziej upolitycznionych jednostek (Policji, ABW i Skarbówki). Drogi czytelniku, czy naprawdę nie masz wrażenia, że robi się z nas debili?

Ja wiem, że są osoby, które powiedzą, że wszystko jest w porządku. Są też osoby, które przyznają: „Kurde, źle się dzieje, ale ten straszny PiS nie może wrócić do władzy, bo znowu będzie straszny”. Są też tacy jak ja, którzy mówią: „Widzę, co się dzieje, ale co zrobimy? Jest nas za mało, żeby coś zdziałać, bo reszta nie chce”. Drogi czytelniku, jakim kosztem chcesz niedopuszczać partii, która de facto zaczęła ten kraj rozkręcać?

W 2015 roku, przy rozmowie ze współlokatorami na stancji, powiedziałem: „Jak w Polsce chujowo dzieje się politycznie, że cieszymy się, bo wygrała partia średnia, przeciętna? A zastąpiła rząd złodziei i hamulcowych rozwoju gospodarki polskiej”. To zdanie powtarzałem cały czas, ale miałem cichą nadzieję, że się mylę. Jak mocno się pomyliłem... Dziś wiem, że PiS miał świetne pomysły na papierze, przyciągał zagranicznych inwestorów. Rozwijał naszą gospodarkę, co widziały zagraniczne firmy. Ale nie potrafił tego wykorzystać, bo był średni. I my, ja i Ty, drogi czytelniku, zamiast wybierać partie, które będą ulepszały te pomysły, realizowały je szybciej i bardziej ambitnie, wybraliśmy marny rząd ludzi miałkich. I Tuska na ich czele.

Przepraszam, że tak mówię, ale ktoś tych ludzi do sejmu wpuścił. Zrobiłem to ja i zrobiłeś to Ty. I zanim mnie oskarżysz o to, że jestem pisiorem albo ruską onucą, przeczytaj jeszcze raz kilka akapitów wyżej. Ja po prostu piszę swoje zdanie. Możesz się z nim nie zgadzać, ale jeśli czytasz dalej, to doczytaj do końca.

Wracając do tematu, drogi czytelniku, uważam, że dzisiejszy rząd składa się z ludzi marnych, wydłubanych gdzieś z otchłani partyjnych, z ludzi, którzy niekoniecznie są do chwalenia. Ja Tuska nie lubię, nie lubię jako polityka, bo osobiście nic do niego nie mam. Ale jednego nie mogę mu odmówić. Przez ten czas, kiedy siedział przy Merkel, nabrał europejskiego sznytu politycznego. Przez 7 lat rządów od 2007 do 2014 był straszny jako premier, jak się na niego patrzyło, to się zasłaniało oczy, bo tam była wpadka za wpadką. Dziś widzę po skompletowanym rządzie, że ten człowiek nauczył się sporo, może nie dużo, ale sporo. Specjalnie wybrał marnych polityków, naprawdę niskich lotów, jeszcze gorszych niż on przez lata 2007–2014 i dziś na ich tle bryluje jako super polityk. Tak naprawdę politykiem super nie będąc. Po prostu ma dobrych doradców, tzw. spin doktorów, którzy podpowiadają mu, jak ma się zachować. I przyznaję, robi to dobrze. Świetnie prowokuje Kaczyńskiego, aby ten kompromitował się na mównicy i wyzywał go od niemieckich agentów, przez co jeszcze bardziej będzie odpychał od siebie i PiS wyborców.

Na sylwetki i moje głębsze refleksje na temat tych dwóch polityków przyjdzie jeszcze czas... Dziś jednak, przy okazji, że już została ogłoszona data wyborów prezydenckich, widzimy ludzi, którzy startują z kampanią prezydencką. Ale mam wrażenie, że wśród nich nie ma dobrego prezydenta. O kandydatach napiszę osobno, poczekam jeszcze, żeby wszyscy chętni się wyłonili. Ale na tę chwilę mamy znowu średnich lotów polityków. Drogi czytelniku, zwracaj proszę uwagę, kiedy oglądasz wypowiedzi tych ludzi, nie przez programy telewizyjne, ale internet (wywiady pełne, podcasty, rozmowy w kanałach informacyjnych), co ci ludzie mówią i co obiecują.

Pamiętaj. Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych RP, ma stać na straży konstytucji, wetować złe ustawy dla Polski i podpisywać te dobre. Ma możliwość składania swoich projektów ustaw. Ale takie rzeczy mamy i my, zwykli obywatele. Taka różnica jest, że my musimy zebrać jeszcze 100 tys. podpisów, a on ma to możliwe z urzędu. Sprawdzaj, czy ktoś mówi o referendach w kluczowych sprawach takich jak aborcja, reset sądownictwa, przyjmowanie migrantów, rzeczy dotyczące obronności itd. To są rzeczy ważne, a prezydent ma prawo zgłaszania referendów. Bez zbierania podpisów.Jeżeli będziesz słyszał, że jakiś kandydat mówi o służbie zdrowia, gospodarce lub o innych rzeczach nie związanych z jego kompetencjami, to to jest po prostu pic na wodę, fotomontaż.

Drogi czytelniku, nie chodzi mi o to, żebyś zgadzał się ze mną we wszystkim. Chcę jedynie, żebyś sam zaczął patrzeć na to, co się dzieje w naszym kraju, przez pryzmat własnych obserwacji i doświadczeń, a nie propagandowych haseł czy politycznych przepychanek. Polska zasługuje na coś więcej niż przeciętność. Zasługuje na liderów, którzy mają wizję, odwagę i kompetencje, by tę wizję realizować. Ostatecznie to my, obywatele, decydujemy, kto trzyma stery władzy. Dlatego zwracaj uwagę, pytaj, analizuj i, co najważniejsze, działaj, bo od nas wszystkich zależy przyszłość tego kraju.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów