Dno dna - czyli o hipokryzji rządzących

 Drogi Czytelniku,

czy zauważyłeś, że polityka w Polsce coraz częściej przypomina teatr absurdu? Ci, którzy wczoraj drwili z pomysłów zabezpieczenia granic, dziś z powagą pozują na tle muru, który wcześniej nazywali "wyrzucaniem pieniędzy w błoto".

Przypomnijmy kilka faktów:

W październiku 2022 roku Rafał Trzaskowski mówił: "Co ten mur daje? Nic. To wyrzucanie pieniędzy w błoto". Borys Budka twierdził, że "ten mur nie powstanie ani w rok, ani w dwa, ani w pięć". Krzysztof Gawkowski kpił: "Może od razu podłączmy do tego muru prąd i gaz?". A Władysław Kosiniak-Kamysz dodawał, że "potrzebujemy rozwiązań systemowych, a nie zasieków".

Dziś ci sami politycy mówią o skutecznej ochronie granic. Premier Tusk 22 marca 2025 r. ogłosił, że Polska "odzyskała kontrolę nad swoimi granicami", a skuteczność zatrzymań sięga niemal 100%. Problem w tym, że dane Frontexu z tego samego dnia mówią coś zupełnie innego: Polska Wschodnia to druga najbardziej przepuszczalna nielegalnie przekraczana granica w całej UE – 4465 przypadków w styczniu i lutym.

I kiedy już wydaje się, że nie da się bardziej zaklinać rzeczywistości, przypominam sobie posiedzenie sejmowej komisji z 19 marca 2024 roku. Grzegorz Braun zgłasza poprawkę do ustawy o zarządzaniu kryzysowym – żeby osoby koordynujące bezpieczeństwo i infrastrukturę krytyczną w Polsce były obywatelami RP zamieszkałymi na terytorium kraju. Brzmi jak oczywistość? Dla większości posłów – nie. Poprawka przepadła.

A przecież chodziło o elementarne bezpieczeństwo – by osoby na kluczowych stanowiskach były lojalne wobec Polski i podlegały polskiemu prawu. Ale najwyraźniej dla obecnych elit politycznych to zbyt wiele.

Bo tu nie chodzi o logikę. Tu chodzi o linię. Kto nie idzie z linią, ten jest wrogiem. Kto myśli samodzielnie – ten dostaje łatkę. Ruska onuca. Agent. Oszołom.

Ale prawda jest taka, że wielu z tych wyśmiewanych ludzi po prostu rozumie, czym jest państwo. Nie zawsze są grzeczni. Nie zawsze mówią tak, jakby chciały tego media. Często zachowują się irracjonalnie, groteskowo. Może inaczej pokazują, że chcą zadbać o interes Polski. Mają wiedzę, potrafią analizować, mają intuicję. A są wyśmiewani przez media i społeczeństwo ogłupiałe, które nie umie sprawdzić podstawowych informacji, tylko ślepo słucha przekazu propagandy.... Jak za komuny... I to boli najbardziej – że w Polsce nie liczy się dziś troska o Ojczyznę, tylko zgodność z przekazem dnia.

Bo dziś rządzą ci, którzy potrafią sprzedać wszystko – narrację, wartości, ludzi. A ci, którzy ich popierają, często nie rozumieją, że system, który pomogli zbudować, bije również w nich. Tylko jeszcze tego nie czują.

Może poczują, gdy będzie za późno.

Dla mnie "ruską onucą", "niemieckim agentem", "amerykańskim niewolnikiem" – czyli symbolem kompletnego upodlenia i dbania o zagraniczne interesy – nie jest ten, kto myśli inaczej. To dzisiejszy rząd i jego poplecznicy, którzy leją równo wszystkich, którzy nie są po ich stronie. I jestem pewien, że rosyjskie interesy bardzo szybko wrócą na tapetę tego rządu, gdy tylko konflikt z Rosją się zakończy lub zostanie wygaszony. Wtedy nagle usłyszymy, że "trzeba prowadzić interesy z każdym", "wracać do normalności" i "budować mosty".

A Polska? Polska nadal istnieje. Ale coraz bardziej przypomina kraj, o którym mówi się dużo, a myśli mało. Kraj, który można sprzedać w imię dobrego PR-u.

I tylko garstka ludzi jeszcze pamięta, że to nie o partie chodzi. Tylko o Polskę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów