Jak Europa dała się oszukać USA i sama sobie strzeliła w łeb

 I. Zachód obalał niezależnych przywódców, a teraz sam jest w kryzysie

Drogi Czytelniku

Historia pokazuje, że każde państwo, które próbowało wybić się na niezależność i budować suwerenność gospodarczą oraz polityczną, stawało się celem dla Zachodu – głównie USA i Europy Zachodniej. Mechanizm zawsze wyglądał podobnie: najpierw kampania demonizująca lidera, potem wsparcie „demokratycznych” ruchów, a na końcu wojna lub zamach stanu.

🔴 Mu’ammar Kaddafi (Libia) – stworzył jeden z najlepiej rozwiniętych krajów Afryki, ale planował wycofać się z handlu w dolarach. NATO i Zachód pomogli w jego obaleniu, co doprowadziło do chaosu, wojen gangów i zalewu Europy migrantami. Do Libii, w lata 80 i 90 latali z Polski lekarze zarabiać tam, bo były nieporównywalnie lepsze zarobki. To już świadczy o tym na jakim poziomie była w tedy Libia.

🔴 Saddam Husajn (Irak) – dyktator, ale jednocześnie stabilizował Bliski Wschód. Jego upadek wywołał niekończącą się wojnę domową, powstanie ISIS i nową falę uchodźców do Europy. 

🔴 Mohammad Mosaddegh (Iran) – premier, który znacjonalizował ropę, przez co USA i Wielka Brytania obaliły go, przywracając szacha. Efekt? Rewolucja islamska i Iran jako wróg Zachodu do dziś.

Każdy z tych przypadków pokazuje, że Zachód nie potrafił znieść silnych, niezależnych liderów, nawet jeśli stabilizowali swoje regiony. Skutki tych działań Europa odczuwa do dziś.

II. Jak Europa strzeliła sobie w kolano (i w głowę)?

Europa, idąc ślepo za USA, pomagała w obalaniu przywódców, nie zdając sobie sprawy, że to ona poniesie konsekwencje tych działań, a nie USA.

Lata 90. i początek XXI wieku były czasem, gdy Europa mogła realnie rywalizować gospodarczo z USA. Po zakończeniu zimnej wojny Unia Europejska dynamicznie się rozwijała, a tempo wzrostu było imponujące. W przeciwieństwie do USA, które już wcześniej osiągnęło szczyt swojej ekspansji gospodarczej i zaczynało stopniowo hamować, Europa miała szansę stać się niezależnym i silnym ośrodkiem globalnym. Jednak zamiast skupić się na rozwoju własnej potęgi, zdecydowała się angażować w międzynarodowe interwencje i wspierać politykę USA, co w efekcie osłabiło jej pozycję.

Libia upadła → zalew migrantów do Europy.Irak i Syria pogrążyły się w wojnie → kolejne fale uchodźców.Iran stał się antyzachodni i nieprzewidywalny.Upadek Afganistanu → radykalizacja islamistów i destabilizacja Azji Środkowej.Interwencje w Afryce → powstanie nowych konfliktów, które wymusiły migrację do Europy.Wojna na Ukrainie → energetyczna i gospodarcza zapaść UE, wzrost zależności od USA.

Zachód myślał, że przejmie kontrolę nad tymi krajami, ale zamiast tego stworzył globalny chaos, który dzisiaj uderza w niego samego. Gospodarka UE upada, bezpieczeństwo wewnętrzne jest zagrożone, a społeczeństwa są podzielone.

Europa nie tylko nie zyskała na tych konfliktach, ale poniosła największe koszty. Zamiast budować niezależność i własne strategie, stała się zakładnikiem błędnej polityki interwencji, której skutki dziś odczuwa – od kryzysu migracyjnego, przez osłabienie gospodarki, po utratę pozycji na arenie międzynarodowej.


III. W jakiej kondycji jest przez to Europa?

Europa nie jest już potęgą, którą była jeszcze 20-30 lat temu. Przez własne błędy polityczne i gospodarcze, jest dziś w najgorszej kondycji od dekad.

Brak niezależności energetycznej – po odcięciu się od rosyjskiego gazu, UE jest skazana na drogie dostawy z USA. ✔ Zielony Ład i samobójcza polityka klimatyczna – UE niszczy swój przemysł, podczas gdy USA i Chiny nie mają takich ograniczeń. ✔ Chaos migracyjny i rozkład społeczeństwa – zamiast stabilnych sąsiadów na Bliskim Wschodzie, Europa ma niekończący się kryzys migracyjny. ✔ Podporządkowanie USA – UE nie prowadzi własnej polityki, tylko realizuje strategię Waszyngtonu.

W efekcie Europa zamiast być globalnym graczem, stała się gospodarczą i polityczną marionetką.


IV. Polska w tej układance – kluczowy gracz Europy Środkowej

Europa może upadać, ale Polska wciąż ma potencjał, by być kluczowym graczem. Nasze położenie geopolityczne sprawia, że to my decydujemy o przepływie towarów i wpływach w regionie.

„Kto kontroluje Polskę, ten ma władzę” – Zachód i Wschód doskonale wiedzą, że silna Polska mogłaby być niezależnym centrum Europy Środkowej. Dlatego nikt nie pozwoli nam na pełną suwerenność. ✔ Niemcy zmarnowały swoją szansę – ich gospodarka słabnie, ich elity są uzależnione od Brukseli i Waszyngtonu. Polska mogłaby przejąć inicjatywę. ✔ Ale politycy w Polsce nie są gotowi na ten krok – podlegają USA i UE, zamiast budować własną strategię.

Jednym z nielicznych polskich przywódców, który rozumiał wagę geopolitycznego znaczenia Polski, był Lech Kaczyński. Był jednak również jednym z najbardziej atakowanych polityków w Polsce – media regularnie go ośmieszały, przedstawiając jako nieudolnego, mało kompetentnego przywódcę. Był demonizowany zarówno w kraju, jak i za granicą, co wpisywało się w szerszą strategię niszczenia przywódców, którzy próbują działać niezależnie. Jego wizja obejmowała budowę silnego sojuszu państw Europy Środkowej, który uniezależniłby region od wpływów Berlina i Moskwy. Projekt Trójmorza, silne wsparcie dla Ukrainy i Gruzji oraz próba wzmocnienia polskiej niezależności energetycznej były elementami tej strategii. Jego nagła śmierć w katastrofie smoleńskiej przerwała te plany, a reakcja Zachodu na jego pogrzeb pokazała prawdziwe nastawienie elit europejskich do jego polityki. Większość zachodnich przywódców, mimo wcześniejszych deklaracji, nie przyjechała na jego pogrzeb, co było jasnym sygnałem – nie był mile widziany w ich układzie. Kolejne rządy, mimo kontynuowania niektórych jego pomysłów, nigdy nie były w stanie w pełni ich zrealizować.

Dzisiaj brakuje w Polsce lidera o podobnej wizji, który mógłby poprowadzić kraj ku realnej niezależności. Polska mogłaby być nowym centrum decyzyjnym Europy Środkowej, ale nie ma nikogo, kto by to poprowadził.


V. Czy Polska może się z tego wyrwać?

Zachód doskonale wie, że Polska, rządząca się sama, ale w sposób chaotyczny i bez lidera, to Polska spolaryzowana i nieskonsolidowana. Polaryzacja polityczna, która rozpoczęła się w 2005 roku, nie była przypadkiem – była narzędziem kontroli. Podzielone społeczeństwo, które nie może się zjednoczyć wokół jednego lidera, nie stanowi zagrożenia dla układu międzynarodowego. W odpowiedni sposób podsycany konflikt między frakcjami politycznymi sprawia, że Polacy walczą między sobą, zamiast skupiać się na realnej suwerenności kraju.

1. Problem lidera – nikt nie ma pełnego poparcia

Polaryzacja z 2005 roku podzieliła Polaków tak mocno, że nie może się wyłonić lider, który byłby akceptowalny dla większości społeczeństwa.

❌ PiS ma swoich zwolenników, ale też ogromną rzeszę przeciwników. ❌ PO nie jest realną alternatywą – to partia administracyjna, nie wizjonerska. ❌ Konfederacja jest marginalizowana i uznawana za „niebezpieczną”. ❌ Lewica, mimo głośnej obecności w debacie publicznej, nie ma realnego poparcia wśród większości społeczeństwa. Jej program opiera się głównie na ideologicznych postulatach, które nie odpowiadają na kluczowe wyzwania związane z suwerennością i geopolityką Polski.

Brakuje osoby, która byłaby „polityczna” w dawnym sensie – kogoś, kto nie tylko rządzi, ale potrafi myśleć strategicznie i długofalowo.

2. Brak długoterminowej strategii dla Polski

Poza problemem lidera, Polska cierpi na brak konsekwentnej, długoterminowej strategii. Władza zmienia się co kilka lat, a każda nowa ekipa rządząca skupia się głównie na rozliczaniu poprzedników, zamiast budować spójny plan rozwoju kraju. Zamiast kierunku, który wzmacniałby suwerenność, stabilność gospodarczą i geopolityczną niezależność, Polska dryfuje między interesami USA, UE i wewnętrznymi sporami politycznymi. Brak strategii sprawia, że Polska pozostaje w cieniu większych graczy i nie wykorzystuje swojego potencjału. Dopóki nie powstanie realna wizja przyszłości, trudno będzie mówić o wyjściu z obecnej sytuacji.


Podsumowanie – Polska może się wybić, ale czy Polacy tego chcą?

Polska wciąż ma potencjał, by stać się kluczowym graczem Europy Środkowej, ale czy Polacy w ogóle tego chcą? Żyjemy w bańce informacyjnej, a może wręcz w bagnie, które sami sobie stworzyliśmy. Przyzwyczailiśmy się do politycznych podziałów, do wojen plemiennych, które toczymy od lat, i w większości nie chcemy, by ktoś nas z tego wyciągał. Każdy, kto próbuje, natrafia na opór, niezrozumienie lub agresję drugiej strony. Pytanie nie brzmi więc, czy Polska może się wyrwać z tej sytuacji, ale czy Polacy w ogóle są gotowi na taką zmianę?

Zachód obalał niezależnych liderów na świecie, a teraz sam wpada w kryzys.Europa strzeliła sobie w kolano, podążając za USA.Polska ma potencjał, ale nie ma strategii, bo politycy wolą służyć Zachodowi.Brakuje prawdziwego lidera, który byłby ponad podziałami i miał wizję.

Czy Polska znajdzie swojego politycznego lidera, zanim stanie się kolejnym pionkiem w globalnej grze?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów