"Co tam panie w polityce?"

 Drogi Czytelniku,

Na krajowej i międzynarodowej scenie politycznej dzieje się teraz naprawdę sporo. Świat właśnie przyjął nowego papieża, co już samo w sobie jest wydarzeniem o globalnym znaczeniu, niosącym nadzieję na nowe otwarcie w Kościele i być może świeże spojrzenie na wiele trudnych tematów.

Ale jeśli spojrzymy na nasze polskie podwórko, to tu kipi wręcz od emocji. Mamy do czynienia z prawdziwym politycznym thrillerem. Sprawa mieszkania Nawrockiego odbiła się szerokim echem w mediach, ale to, co najbardziej przykuwa moją uwagę, to postawa Sławomira Mentzena.

Sławek Mentzen, choć bez wątpienia jest jednym z najciekawszych graczy na naszej scenie politycznej, zaczyna w moim odczuciu wpadać we własne sidła. Przypomnijmy sobie debatę z Ryszardem Petru — to właśnie tam Mentzen zderzył się z dobrze przygotowanym i spokojnym Petru, co nie tylko podniosło notowania samego Petru, ale wręcz utorowało mu drogę do Sejmu.

Potem przyszedł konflikt z Szymonem Hołownią. Efekt? Sądowa kara w trybie wyborczym — rzecz, której w kampanii wyborczej naprawdę warto unikać. A teraz, na finiszu kampanii, Mentzen postanowił zaatakować… nie PiS, nie Nawrockiego, ale bezpośrednio wyborców PiS. Właśnie tych, którzy mogli w decydującym momencie zapewnić mu skok do drugiej tury.

I tutaj, Drogi Czytelniku, dochodzimy do sedna. W moim przekonaniu Mentzen sam zamknął sobie drzwi do drugiej tury. Owszem, jego twardy elektorat zostanie przy nim — tego jestem pewien. Ale elektorat miękki, niezdecydowany, centroprawicowy, a nawet umiarkowanie pisowski — został skutecznie zrażony. W praktyce oznacza to walkower dla Nawrockiego o wejście do drugiej tury. A co dalej? Wygraną Rafała Trzaskowskiego w wielkim finale.

Ale może, Drogi Czytelniku, wcale nie jesteśmy skazani na wybór między Mentzenem a Nawrockim? Może w miejsce któregoś z nich zdecydujemy się postawić na kogoś innego — Bartoszewicza, Brauna, Jakubiaka? To wszystko zależy od nas. I tak jak wspominałem we wpisie dotyczącym kandydatów (do którego serdecznie zachęcam zajrzeć, bo przedstawiam tam sylwetki kandydatów i swoją ostrożną opinię o każdym z nich), mój główny przekaz jest inny:

Jeśli idziesz na wybory – głosuj na tego, kto jest Ci najbliższy. Jeśli nie wiesz, na kogo zagłosować, albo nie widzisz kandydata, który by Cię przekonał – nie idź. Nie daj sobie wmówić, że jeśli nie pójdziesz, to „przez Ciebie wygra ten czy tamten”. Twój głos jest ważny, ale tylko wtedy, gdy oddajesz go z przekonaniem.

Nie głosuj przeciwko komuś – to w mojej opinii najgorszy możliwy powód, by postawić krzyżyk na karcie. Głosuj za czymś, co naprawdę jest Ci bliskie, nawet jeśli sondaże pokazują, że Twój kandydat nie ma wielkich szans. Twój głos nie jest zmarnowany – bo żaden głos nie jest, jeśli oddajesz go świadomie i zgodnie ze sobą.

Ciekaw jestem, co o tym myślisz. Zostaw komentarz i podziel się swoim spojrzeniem!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów