Debata, debata i po debatach...

 Drogi Czytelniku,

Za nami fala debat prezydenckich. Po raz pierwszy od dawna zobaczyliśmy w jednym miejscu niemal wszystkich kandydatów – i nie ukrywam, to było potrzebne. Bo dopiero w tych starciach można było ocenić nie nazwiska, a ludzi, programy i autentyczność. A efekt? Taki, że oficjalne sondaże zupełnie nie odpowiadają temu, co czuć wśród ludzi.

Niektóre nazwiska zaczęły znów przyciągać uwagę, inne zyskały pierwszy raz od lat. Na pewno nie było obojętności. Artur Bartoszewicz z debaty na debatę coraz silniejszy – merytoryczny, konkretny, spokojny. W sondażach oddolnych notuje 10%, czasem więcej. Nie wygrywa, ale zdecydowanie zaskakuje skalą poparcia. Grzegorz Braun mówił jak zawsze twardo, ideowo. Wciąż wyrazisty, dla jednych nieakceptowalny, dla innych – jedyne mocne sumienie tej kampanii. W realnych sondażach społecznych notowany znacznie wyżej niż pokazują to oficjalne słupki. Sławomir Mentzen, mimo utraty impetu, nadal ma mocną pozycję. W internetowych ankietach, zwłaszcza młodszych grup, wciąż widoczny, choć już nie dominujący. Krzysztof Stanowski – showman z misją. Dla jednych błazen, dla innych ostatni głos zdrowego rozsądku. Ma ogromne zasięgi, poparcie w kanałach społecznościowych i realne głosy wyborców, które sondażownie ignorują. Marek Jakubiak zdecydowanie zyskał – styl trochę rubaszny, ale bije z niego doświadczenie i konkret. Wśród wyborców z mniejszych miejscowości i przedsiębiorców – silne poparcie, zupełnie ignorowane przez media.

Karol Nawrocki rośnie w siłę. Spokojny, techniczny, wiarygodny. W mediach promowany, ale też realnie szanowany przez część elektoratu, co daje mu stabilny wzrost. Rafał Trzaskowski wypada poprawnie, bez błędów, ale i bez błysku. Wciąż lider sondaży papierowych, ale wśród ludzi coraz bardziej widać zmęczenie, chłód, brak emocji. Szymon Hołownia mimo prób po prostu się rozmył. Nie wypadł źle, ale też nie dał wyborcom powodu, by go zauważyć. Magdalena Biejat i Adrian Zandberg – ich notowania w mediach społecznościowych wyraźnie wzrosły po debatach. Biejat pokazała ludzką twarz lewicy, Zandberg mówił konkretnie, socjalnie. W sieci widać, że część rozczarowanych Hołownią czy Platformą przeszła właśnie do nich. Joanna Senyszyn powtórzyła dobrze znane hasła, ale pozostała raczej w cieniu. Jej notowania są stabilne, ale ograniczone. Maciej Maciak wypadł nieprzygotowany, chaotyczny. Nawet w alternatywnych sondażach nie przebił się do szerszej grupy. Marek Woch był pełen emocji, ale bez klarownego planu. Jest aktywny, ale niewielu widzi w nim realnego pretendenta.

Nie trzeba być specjalistą, by zobaczyć, że oficjalne badania opinii i rzeczywisty klimat społeczny to dwie różne rzeczy. Przez tygodnie obserwowaliśmy, jak Bartoszewicz ma 1% w TV, a 18% w sondażu na YouTubie. Stanowski „nie istnieje”, a wygrywa ankiety na X. Braun niby z marginesu, a ma tysiące lojalnych wyborców. Nawrocki notowany na 26%, ale realnie ma bardzo twardy, lojalny elektorat – i być może nawet większe poparcie. Dlaczego? Bo sondaże nie mierzą nastrojów, one tworzą narrację. Służą temu, żeby wmówić ludziom, że „tylko dwóch się liczy”, że „reszta to folklor”, że „nie marnuj głosu”. A to kłamstwo. I coraz więcej Polaków to widzi.

Nie – wybory nie są jeszcze ustawione. Właśnie nie. Bo mimo prób wykreowania „dwubiegunowego układu”, mimo pompowania Trzaskowskiego, mimo tłumienia nowych twarzy – coś się zmieniło. Debaty dały kandydatom głos. A ludzie ich słuchali – nie przez telewizor, ale przez internet. W social mediach, komentarzach, debatach lokalnych. I tam obraz jest zupełnie inny niż w papierowych sondażach.

Może to nie kandydaci się nie nadają. Może to system boi się ludzi, którzy nie są z układu. Może to nie Bartoszewicz ma 1%, ale ktoś chce, żebyś w to uwierzył. Może to nie Braun jest szaleńcem, tylko niewygodnym lustrem. Może to nie Stanowski jest błaznem, tylko pierwszym, który się odważył krzyknąć: „król jest nagi!”. A może to właśnie Ty jesteś tym, którego próbują wyłączyć z wyboru?

Skoro Bartoszewicz, Stanowski, Braun, Jakubiak, Biejat czy Zandberg realnie mają poparcie, ale oficjalne sondaże tego nie pokazują – to kto kłamie? Ludzie czy system? I czy w ogóle jeszcze warto wierzyć tym, którzy pokazują Ci tylko to, co pasuje do ich narracji?

Niech Twój głos będzie świadomy – nie „rozsądny”. Bo rozsądku w tej układance coraz mniej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów