Czy jesteśmy u progu III Wojny Światowej?
Drogi Czytelniku,
Nie mam zamiaru Cię głaskać. Nie zamierzam też zgrywać generała-eksperta, bo nim nie jestem. Piszę jak zwykły facet, który patrzy na świat i czuje, że grunt drży coraz mocniej, a Polska stoi na nim boso, z zawiązanymi oczami i słuchawkami w uszach. Jeśli chcesz się dowiedzieć, dlaczego uważam, że łomot puka już do naszych drzwi – siadaj, weź oddech i czytaj do końca. To będzie długie, szczegółowe i bez pudrowania.
1. Bliski Wschód: zapalnik, którego nikt już nie wyciągnie
W nocy amerykańskie pociski spadły na irańskie instalacje rakietowe. Waszyngton tłumaczy to „koniecznością wyprzedzającego uderzenia”, Tel-Awiw odetchnął, Teheran przysiągł odwet. Nie ma tu już mowy o kolejnej „operacji ograniczonej” – gra toczy się o trzy rzeczy, które zawsze rozpalały świat: ropa, religia i pozycja hegemona.
Iran, nawet klepiąc biedę, zgromadził dziesiątki tysięcy dronów-samobójców i rakiet średniego zasięgu. Hezbollah ma ich własny katalog. Huti wycelowali w tankowce w Cieśninie Bab al-Mandab, paraliżując szlak handlowy do Europy. Każdy dzień bez przewozu ropy czy kontenerów to skok cen paliw i wszystkiego, co przyjedzie ciężarówką.
Ameryka wchodzi w to po szyję, bo nie może pozwolić, by Iran domknął atomowy program i zagroził Izraelowi. Problem? USA muszą rzucić tam lotniskowce, bombowce i 40–60 tys. żołnierzy – a to dopiero początek. Jednocześnie Waszyngton nie ma rezerw, by gasić inny pożar. I tu dochodzimy do…
2. Pacyfik: scena, na którą wbiegną Chiny, gdy świat spojrzy w stronę Zatoki Perskiej
Pekin od lat buduje na Morzu Południowochińskim sztuczne wyspy-forty, rozmieszcza rakiety DF-26 („zabójcy lotniskowców”) i testuje supersoniczne pociski przeciwokrętowe. Tajwan jest dla nich „zbuntowaną prowincją”, a każda amerykańska eskadra w Cieśninie Tajwańskiej to policzek.
Chińska strategia jest prosta: czekać, aż Ameryka zajmie się kimś innym. Iran nadaje się idealnie. Gdy US Navy tam ugrzęźnie, Pekin może zrobić szybki „fait accompli”: desant, blokada, odcięcie internetu i kabli energetycznych do Tajpej. Japonia będzie protestować, Australia zwoła sojusz AUKUS, ale bez amerykańskiej pięści nikt nie pójdzie na pełnowymiarową wojnę z drugą gospodarką świata.
Azja Wschodnia to 35 % handlu globalnego. Jeśli tam wybuchnie otwarty konflikt, kontenery staną; półprzewodniki, laptopy, telefony i samochody po prostu nie przypłyną. Światowa gospodarka wpadnie w recesję głębszą niż covid i kryzys 2008 razem wzięte.
3. Rosja: mistrz kłamstwa, który liczy cudze skrzynki z amunicją
Rosjanom przydałaby się dłuższa przerwa, żeby odbudować siły po Ukrainie, ale nie potrzebują jej koniecznie, bo opracowali „maskirowkę” – sztukę kłamstwa strategicznego. Zasada jest banalna: jeżeli mówią, że są słabi, mają świeżo dostarczone czołgi; jeżeli mówią, że są silni, to straszą, żeby ukryć braki; jeżeli zapewniają o pokoju, liczymy godziny do ataku; jeżeli grożą wojną, testują naszą wolę oporu.
Dziś mówią, że „Ukraina to ostatni cel”. To znaczy: następny cel już w mapnikach. Białoruś jest w praktyce rosyjskim poligonem; Kaliningrad wycelował rakiety Iskander i bastiony Bastion w Polskę, Litwę, Łotwę. Gdyby w USA zabrakło uwagi, Kreml ma gotowy scenariusz: szybki rajd do granicy Odry lub przynajmniej przez Suwałki, by odciąć Bałtów od reszty NATO i postawić Zachód przed faktem dokonanym.
4. Europa Zachodnia: ministerstwa pokoju, magazyny rdzy
Niemcy latami redukowały Bundeswehrę; dziś kupują Abramsy i pociski Patriot, ale ich bataliony dopiero tworzą kadry. Francja ma atomowy parasol, tyle że sprzęt lądowy przypomina raczej paradę niż realne siły manewrowe. Włochy, Hiszpania, Belgia – dobre do operacji ekspedycyjnych, nie do obrony kontynentu.
Wspólna europejska armia? Śmiech przez łzy. Nie ma wspólnej doktryny, łańcucha dowodzenia, amunicji tej samej kalibrowej rodziny. Każdy kraj trzyma inny standard. A decyzje w Unii zapadają głosowaniem – spróbuj zebrać jednomyślność 27 rządów w godzinę ataku rakietowego.
Krótko: jeśli Ameryka będzie walczyć w Iranie i na Pacyfiku, Europa Zachodnia nie zdąży przygotować się na rosyjski rajd. A wtedy…
5. Polska: kraj środkowy, który znów może być pasem transmisyjnym czołgów
5.1. Polityczny burdel
Wybory wygrała prawica, rządząca koalicja nie uznała wyniku; prezydent elekt czeka na zaprzysiężenie, Sejm latami uchwala ustawy blokowane w Trybunale, a ulica gotuje się do kolejnych manifestacji. Zamiast planu na wojnę mamy talk-show o tym, kto kogo „poPiSze” lub „odeTuskowi”.
5.2. Wojsko na papierze
• Kupiliśmy Abramsy – piękne, ale brakuje pełnych załóg i łańcucha logistycznego.
• Kraby i Raki – dumne, tylko amunicja artyleryjska produkowana jest w tempie miesiącami wolniejszym niż zużycie na froncie.
• F-16 i FA-50 – fajnie, tylko mamy mniej pilotów niż samolotów.
• WOT? Świetna idea, ale sprzęt lekkiej piechoty nie zatrzyma brygad pancernych i rakiet.
Liczymy 300 tys. rezerwistów – w excelu. Ilu stawi się do mobilizacji, jeśli SMS przyjdzie w piątek po południu, a mundur leży gdzieś na strychu? Mówimy, że mamy „najsilniejszą armię lądową w regionie”, ale brak nam kasków balistycznych, noktowizji, magazynów paliwa, zapasów żywności i medykamentów na dłużej niż kilka tygodni.
5.3. Obrona cywilna? Nie żartuj
Brakuje siatki schronów, planów ewakuacji, systemu ostrzegania radiowego i zapasowych generatorów dla szpitali. W teorii każda gmina ma „plan OC” – w praktyce to segregator z tabelą z lat 90.
Woda i żywność? Reforma rolnictwa i Zielony Ład już ograniczają część produkcji, a łańcuch dostaw jest liniowy „just-in-time”. Gdy ciężarówki nie przyjadą z Włoch i Holandii, sklepowe półki opustoszeją w 48 godzin.
6. NATO i artykuł 5: nie każde „bum” go uruchamia
Artykuł 5 działa tylko wtedy, gdy państwo członkowskie zostanie zaatakowane. Gdy USA same napadną na Iran, to nie NATO jest stroną konfliktu. Jeżeli Iran odpowie strąceniem drona nad Zatoką Omańską – trudno to uznać za „atak na terytorium” USA. Nawet gdyby odpowiadał atakiem rakietowym na bazę w Polsce, potrzebna jest jeszcze zgoda pozostałych sojuszników, żeby uznać to za casus belli. Konsensus 31 państw w kilka godzin? Powodzenia.
Czyli nie ma automatu: Polska nie ma prawnego obowiązku iść walczyć w Iranie, ale jeśli Iran zbombarduje instalacje w Redzikowie – będziemy krzyczeć o artykule 5, a Zachód będzie liczył, czy to „istotny atak”. Polityka, nie algorytm.
7. Rosyjski blef – jeszcze głębiej
By zrozumieć, jak Rosja wbija klin w NATO, spójrz na schemat, który powtarza od dekad.
1. „Jesteśmy pokojowi” – podpisują traktaty, by uzyskać zniesienie sankcji.
2. „Jesteśmy słabi” – domagają się sympatii Zachodu, by oszczędzić ich w budowaniu potencjału.
3. Ukryta mobilizacja – firmy zbrojeniowe przechodzą na trzy zmiany, poborowi trafiają do „obozów wypoczynkowych”.
4. „Musimy oswobodzić braci” – wskazują rzekome prześladowania rosyjskojęzycznych w sąsiednim kraju.
5. „Bez terytoriów strategicznych nie żyjemy” – żądają korytarza, bazy, gwarancji.
6. Blef nuklearny – grożą atomem, żeby Zachód bał się „eskalować”.
7. Fakty dokonane – szybki rajd, referendum na lufach, płachta z dwugłowym orłem i gotowe: „teraz to Rosja, ręce precz”.
I znów opowiadają, że nie pójdą dalej, bo są „osłabieni sankcjami”. Kiedy słyszysz, że są „osłabieni”, sprawdź, czy twoje miasto leży dalej niż 150 km od granicy.
8. Co zrobi Zachód, gdy zapłoną trzy fronty naraz?
Ameryka nie wytrzyma Bliskiego Wschodu + Tajwanu + Europy. Priorytetem będą:
1. Pacyfik – bo to przyszłość globalnego handlu.
2. Perski Zatokowy kocioł – bo to energia.
3. Europa – bo jest głośna w mediach, ale militarne zdolności ma nijakie.
Jeśli Waszyngton uzna, że nie utrzyma wszystkich trzech, najmniej opłacalny front to kontynent, na którym żołnierzy można zastąpić dyplomacją i sankcjami. Wtedy zobaczymy scenariusz z 1939, ale w HD: czołgi Bundeswehry na Renie, francuskie Rafale krążące nad Alpami, a my – sami, jak zawsze.
9. A w Polsce? Krzyczymy, memujemy, scrollujemy
Premier skupia się na wojnie kultur, a nie kulturze obrony.
Prezydent elekt nie może wejść do Pałacu, bo Senat przeciąga procedurę.
Telewizja śniadaniowa żyje dramą celebrytki, która wstawiła kota do garnka.
Ludzie?
Jedni mówią, że uciekną za Odrę, bo tam „spokój”.
Drudzy mówią, że w razie W i tak „Polska zamknie granice”, więc co za różnica.
Trzeci siedzą w piwnicy z makramą i wierzą, że ich nie dotyczy „polityka”.
10. A Ty, Polaku, co zrobisz, kiedy przyjdzie „W”?
Nie pierdol, że to się nie wydarzy. Nie udawaj, że „jakoś to będzie”, że przecież jesteśmy w NATO, w Unii, że ktoś coś zrobi. Bo nikt nie zrobi nic, jeśli my nie zaczniemy od siebie.
Więc pytam prosto, bez zbędnego filozofowania:
Co zrobisz, jak się zacznie?
Spierdolisz za granicę?
Powiesz, że jesteś „obywatelem świata”, że pierdolisz ten kraj, bo nic Ci nie dał – tylko podniósł podatki, dał ci czereśnie po 40 zł i obietnice o równości i ustawie o mowie nienawiści?
Powiesz, że to nie Twój problem, bo Ty przecież głosowałeś „na kogo trzeba”?
A może zwiejesz, bo zabraknie prądu – bo OZE nie wystarczyło, bo blackout, bo nie ma węgla, bo wyłączyli pompę ciepła?
Może powiesz, że wody nie ma, bo Zielony Ład?
Może powiesz, że jedzenia nie ma, bo rolnik zamiast siać, musiał spełniać normy UE, które gówno dają w czasie wojny?
A może powiesz:
„Ten kraj to dykta, gówno i złudzenia. Spierdalam, zabieram rodzinę, a reszta niech się pierdoli – ja mam prawo do życia.”
No właśnie. Masz prawo. Tylko czy masz też jaja, żeby przyznać się do tego, że zostawiasz innych na pastwę losu...
A Ty, pedagogu, co powiesz dzieciom w klasie?
„Przepraszam, spierdalam. Ratowanie mojego syna ważniejsze. A wy? No... radźcie sobie. Może ktoś was uratuje.”
A Ty, robotniku, co powiesz?
„Nie mam już dla kogo pracować. Zwijam się, bo tam, za Odrą, też mogę kłaść kostkę brukową. A tu? Tu zostaje tylko wojna i głupcy, którzy będą ginąć za nic.”
A Ty, wojskowy, rzucisz broń i powiesz:
„Przysięga? A kto ją poważnie traktował? Poszedłem, bo płacili. A teraz chcą, żebym umierał? Za co? Za kraj, który mnie gnębił, który nie szanował? Pierdolę, wypisuję się.”
Ale może, może jednak nie...
Może jesteś kibolem, który całe życie miał w dupie politykę, ale teraz patrzy na dzieciaki na placu zabaw i mówi sobie:
„Nie, kurwa. One mają tu dorastać, nie w schronie.”
Może jesteś pomocnikiem, który zapierdala od świtu, ale wie, że jak zostawi ten kraj, to nie zostanie nic.
Może jesteś strażakiem, policjantem, medykiem – i powiesz:
„Pierdolę system, ale nie pierdolę ludzi. Zostaję. Obiecałem. A słowo to dla mnie coś znaczy.”
Może zrozumiesz, że nie musisz być bohaterem, żeby być człowiekiem.
Że ten kraj to nie rząd. To nie partia. To Twoja rodzina, Twoje miasto, Twoi sąsiedzi.
To dzieciaki, które płaczą w nocy, bo nie wiedzą, co się dzieje.
I że jak Ty spierdolysz, to już nic nie zostanie.
11. Co powinno stać się wczoraj, żeby jutro nie było za późno
1. Rząd – opublikować realne plany obronne, otworzyć mapę schronów, przywrócić szkolenie rezerw i cywili, zadbać o zapasy paliwa i żywności na minimum 90 dni.
2. Parlament – rzucić w diabły festiwal autopromocji i przyjąć ustawy o obronie powszechnej, logistyce i łańcuchach dostaw – teraz, nie po wyborach.
3. Media – pół etatu celebrytom, pół etatu wojskowym, energetykom, rolnikom.
4. My – nauczyć się pierwszej pomocy, zrobić zapas wody, radia na baterie, plan awaryjny z sąsiadami, poznać dwie drogi ewakuacji z miasta.
Nie musisz zostać Rambo. Wystarczy być przygotowanym, by nie być balastem.
12. Finał: świat już płonie. Pytanie brzmi: czy zdążymy nalać wody, zanim nam się ręce spalą?
Jeżeli dziś jeszcze sądzisz, że to panika, przypomnij sobie, jak w 1937 brytyjska prasa pisała, że Hitler gra va banque, ale „tak naprawdę nie chce wojny”. W 1939 było już za późno na debaty o cłach i podatkach.
III wojna światowa jeszcze nie wybuchła. Są sekundy na zmianę. Ale jeśli ją przepuścimy na kolejny "okrągły stół", "okrągły tweet" czy "okrągły baner wyborczy", to znów obudzimy się 1 września — tylko tym razem z dronem nad głową zamiast Heinkla.
Decyzja jest Twoja. Albo dociskasz klawiaturę, krzycząc "piekło, panie!", a jutro zapominasz. Albo wstajesz, patrzysz w lustro i mówisz:
„Nie spierdolę. To jest mój dom. I choćby był z dykty, cegły i plastiku, naprawię go, zamiast chować się pod cudzym dachem.”
Bo w końcu, jak wszystko runie, zostanie tylko to, co zrobimy sami.
Komentarze
Prześlij komentarz