Kontenery z bronią na Podkarpaciu – jak to możliwe?

Drogi Czytelniku,

W Polsce coraz trudniej odróżnić rzeczywistość od thrillera militarno-politycznego. Na Podkarpaciu, w miejscowości Laszki niedaleko Przemyśla, służby odkryły osiem kontenerów z bronią i amunicją, w tym wyrzutnie przeciwlotnicze, które miały rzekomo trafić na Ukrainę. Zamiast tego spokojnie stały sobie w hangarze Aeroklubu Ziemi Jarosławskiej – niepilnowane, bez dozoru, bez wymaganej koncesji.

Co się wydarzyło?

Na miejscu zjawiła się pełna lista służb: ABW, SKW, Żandarmeria Wojskowa, CBŚP. Prokuratura Krajowa w Rzeszowie wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego magazynowania broni (art. 263 §2 kodeksu karnego), za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Dokumentacja zabezpieczona w firmie ATC HUB Sp. z o.o. wskazuje, że firma nie miała pozwolenia na magazynowanie uzbrojenia, choć miała koncesję na obrót bronią.

Broń znikąd?

Ministerstwo Obrony Narodowej oraz MSWiA zgodnie podkreślają, że broń nie należała do Wojska Polskiego. Miała zostać przetransportowana na Ukrainę, ale transport z niewiadomych przyczyn przerwano i... po prostu zostawiono kontenery w hangarze. Bez ochrony. Bez nadzoru. W kraju członkowskim NATO.

Służby nie wiedziały?

Były generał Dariusz Wroński oraz doradca prezydenta Żaryn zadają bardzo ważne pytania: kiedy służby się o tym dowiedziały i dlaczego tak późno? Dlaczego miejsce przechowywania broni nie było stale monitorowane, skoro Polska formalnie przekazuje broń Ukrainie od 2022 roku? Jeśli to była broń eksportowa, to czemu nie wyjechała?

Kto za to odpowiada?

Czy zawiodły służby? Czy ktoś specjalnie przymykał oko? Czy może to zwykłe niedopatrzenie, które mogło skończyć się katastrofą? Dziś tego nie wiemy, ale sam fakt, że w środku kraju można przechować osprzęt wojskowy zdolny do zestrzelenia samolotu bez żadnej kontroli, to coś, co powinno zjeżyć włos na głowie każdemu obywatelowi.

Na koniec – refleksja

Żyjemy w kraju, który wydaje miliardy na bezpieczeństwo, a jednocześnie pozwala, by wyrzutnie rakietowe leżały w hangarze aeroklubu jak stara awionetka. I nikt o tym nie wie – ani wójt, ani sołtys, ani szef ABW. Czy naprawdę jesteśmy bezpieczni, czy tylko nam się tak wydaje?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plan ogólny - wiedza dla nie mających czasu na takie rzeczy

WOŚP na rozdrożu: od jednoczącej idei do podziałów

Najbardziej niedoceniany kandydat tych wyborów