Polska… dekady za biedą
Drogi Czytelniku, od trzydziestu lat słyszymy, że Polska goni Zachód. W telewizji politycy prześcigają się w opowieściach o sukcesach, a w gazetach czytam o „rekordach gospodarczych”. Tylko że jak przychodzi do konkretów, to wychodzi na to, że wciąż jesteśmy biedni – i to nie tylko w portfelu, ale przede wszystkim w głowie.
Spójrzmy prawdzie w oczy: nie mamy własnego programu kosmicznego, nie mamy elektrowni atomowych, nie mamy nawet fabryki własnych samochodów. Ursusa przejęli Ukraińcy, FSO i FSM zlikwidowane, Stara nie ma, Jelcz ledwo zipie, Unitra poszła w piach. Zamiast budować własny przemysł, zostaliśmy montownią. Naszym „sukcesem” jest to, że możemy poskładać cudze części w fabryce, którą chwali się premier w telewizji.
A teraz spójrz na tych, z których tak łatwo się śmiejemy. Rosja? Program atomowy od 1949 roku, rakiety, własne samochody, własne samoloty, technologie wojskowe i kosmiczne. Białoruś? MAZ – ciężarówki, MTZ – traktory, które jeżdżą po całym świecie. Proste, toporne, ale własne. Nawet Czechy mają swoją Skodę, tramwaje i pociągi, a Turcja w ostatnich latach zbudowała własne drony bojowe, samochód osobowy i rozwija atom.
A my? My siedzimy i klaszczemy, że Bruksela dała nam pozwolenie na budowę wiatraków. Wiatraków, których sami nie potrafimy wyprodukować. Sprowadzamy z Niemiec, Danii, Chin i płacimy miliardy – nie za polską technologię, tylko za cudzą. To jest cała nasza zielona transformacja – kupujemy, co nam każą, a potem opowiadamy bajki o „nowoczesnej energetyce”.
I w tym wszystkim widać biedę jeszcze większą – biedę mentalną. Bo w polityce od lat nic się nie zmienia. Zamiast wizji mamy pyskówkę. Zamiast strategii mamy plemienną wojnę PO z PiS. Jedni drugim dokładają, jeden drugiego przycina na konferencji, a Polska stoi w miejscu. Nawrocki próbuje pokazać pazur, Tusk robi swoje przedstawienia, Hołownia dorzuca swoje 12 gwarancji, a na koniec i tak wychodzi, że państwo nie działa.
To poziom tych filmików ze Wschodu, które krążą po internecie – ktoś pije bimber z plastikowej butelki, ktoś odpala fajerwerki w kiblu, ktoś wjeżdża maluchem pod pociąg i wrzuca to na YouTube. My się z tego śmiejemy, mówimy „patrz, jaki debil”, „Jezu, co za imbecyl”, „normalny człowiek tak się nie zachowuje” – a u siebie mamy dokładnie to samo. I chciałbym powiedzieć, że tylko w polityce, ale niestety nie. To samo widzę w internecie i w telewizji. Pokazywany jest poziom intelektualny tak denny i głupi, że to się w głowie nie mieści.
No właśnie – a gdzie jest ten poziom normy? To wszystko zostało już tak obniżone, że z byle gówna robi się happening.
A potem ci sami ludzie przedstawiają się jako specjaliści od wszystkiego. W mediach – które przecież mają filtry redakcyjne – widać żenujący poziom, a społeczeństwo łyka to wszystko jak młody pelikan samo tego nie filtrując. Nic dziwnego, że rządzą nami intelektualne zera, które cieszą się z byle gówna, jak bity szczeniak, gdy pan przechodząc nie kopnie.
Tu też wracam do sedna: ci, którzy ślepo wierzą w Tuska, Kaczyńskiego czy kogokolwiek innego z tej bandy, zachowują się dokładnie tak samo. Cieszą się z rzeczy, które normalnemu człowiekowi nigdy by do głowy nie przyszły, że można z tego robić powód do dumy.
To jest dramat... Polska nie jest biedna, bo musi. Polska jest biedna, bo wybiera biedę. Biedę mentalną i intelektualną. Zamiast ambicji mamy kompleksy, zamiast przemysłu mamy montownie, zamiast liderów mamy PR-owców, którym zależy na kasie i wyniku wyborczym a nie na Tobie, jako wyborcy. I pytanie, Drogi Czytelniku, jest jedno: ile jeszcze dekad chcemy tkwić w tej biedzie? Ile jeszcze razy będziemy się cieszyć z cudzych sukcesów i cudzych technologii, udając, że to nasze?
Bo pamiętaj – Polska ma działać, nie przekonywać.
Komentarze
Prześlij komentarz