Raport NIK o Polsce za czasów pandemii
Drogi Czytelniku,
9 września 2025 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport „Epidemia COVID-19 – czas chaosu i nietrafionych decyzji”. I co się stało dzień później? Polska obudziła się wiadomością o nalocie rosyjskich dronów. Media zalał strumień komentarzy, analizy wojskowe, polityczne oświadczenia. Raport NIK – dokument, który powinien wstrząsnąć opinią publiczną – został praktycznie zagłuszony.
Prezes NIK Marian Banaś powiedział jasno: „Decyzje podejmowane przez rząd były chaotyczne, nieskoordynowane i często nie miały podstaw w rzetelnych danych. Koszty były gigantyczne, a skuteczność działań – wątpliwa”.
Co wykazał raport?
Koszty pandemii – ponad 271 miliardów złotych. Z tego ponad 20 miliardów to czyste marnotrawstwo.
Szpitale tymczasowe – 22 jednostki kosztowały 941 mln zł, 14 z nich było zbędnych, 3 nigdy nie otwarto. Strata: 612 mln zł.
Szczepionki – kupiono ich tyle, że nawet przy pełnym wyszczepieniu całego społeczeństwa zostałoby nadwyżki. Brak analiz potrzeb, brak systemu kontroli serii i rozliczeń.
Obostrzenia – wprowadzane i zdejmowane z dnia na dzień. Podstawą była liczba testów, bez analizy objawów klinicznych. To oznacza, że ograniczenia wolności wprowadzano „na ślepo”.
GIS – kluczowa instytucja przez lata pandemii nie miała obsadzonego kierownictwa.
Komunikacja – sprzeczne kampanie, zero badania efektywności.
Kiedy covid wchodził do Polski, byliśmy w trakcie rozkwitu gospodarczego. PKB rosło w tempie 4–5%, bezrobocie było rekordowo niskie, inwestycje szły do przodu, a ratingi agencji były stabilne. Polska miała potencjał, by przejść kryzys suchą stopą.
I właśnie wtedy wprowadzono chaos, który kosztował nas setki miliardów i rozwalił to, co udało się zbudować przez lata.
A co mamy dziś? Państwo jest zadłużone jak nigdy dotąd, ratingi spadają, a Polska zaczyna wchodzić w czas kryzysu finansowego i politycznego. I nagle – jak za dotknięciem magicznego guziczka – wraca covid.
Po co?
Bo nic tak skutecznie nie zamyka ust społeczeństwu jak „walka z pandemią”.
Trzeba przykryć kryzys budżetowy?
Bo prezydent Nawrocki może zawetować ustawę budżetową i grożą nam wybory?
Bo trzeba odciągnąć ludzi od inflacji, długów i nieudolności rządu?
Proste – straszymy covidem. Wtedy można wprowadzić ograniczenia, odwrócić uwagę od realnych problemów i mówić obywatelom: „siedźcie cicho, bo wróci wirus”.
Raport NIK udowodnił, że podczas pandemii państwo działało w chaosie, a setki miliardów złotych poszły w błoto. Dziś, zamiast wyciągnąć wnioski, rząd znów próbuje wcisnąć nam tę samą narrację. Nie po to, żeby chronić nasze zdrowie, tylko żeby ochronić siebie przed gniewem obywateli i nadcho
dzącym kryzysem.
Bo Polska ma działać, nie przekonywać.
Komentarze
Prześlij komentarz