Polska w kryzysie... i to nie jednym
Drogi Czytelniku, Postanowiłem napisać ten tekst po ostatnich wydarzeniach w Polsce. Po kolejnym alarmie, po kolejnym dronie, który wleciał nad nasze granice, po kolejnych uspokajających komunikatach, że „sytuacja jest pod kontrolą”. Patrzę na to wszystko i widzę jedno: my wcale nie jesteśmy przygotowani. Ani na blackout, ani na kryzys migracyjny, ani na atak hybrydowy. Nie mamy ani planu, ani systemu, ani ludzi, którzy wzięliby odpowiedzialność, gdyby naprawdę coś się stało. Żyjemy w złudzeniu normalności – prąd płynie w gniazdku, sklepy są pełne, internet działa – i myślimy, że tak będzie zawsze. Ale wystarczy jeden dzień, by ten porządek runął. Wystarczy, że zgaśnie światło. I wtedy wyjdzie na jaw, że państwo nie ma dla nas żadnej oferty poza konferencją prasową ministra i apelem o spokój. Polska energetyka to system działający na kredyt. Sieci przesyłowe pamiętają czasy Gierka, bloki węglowe pracują ponad plan, a rezerwy mocy są iluzoryczne. Wystarczy kilka awarii w dużych elektrow...