Trochę zaległego komentarza do aktualnych wydarzeń
Drogi Czytelniku, czy Ty też masz czasem wrażenie, że świat właśnie wypierdolił się z rowerka nazwanego normalnością, a Polska w tym całym geopolityczno-klimatycznym szambie próbuje odnaleźć się z godnością... ale z wiadrem na ryju i majtkami na głowie? Bo ja mam. I nie chodzi o zwykłe przesilenie letnie, tylko o istną lawinę absurdów, która w ostatnich dniach rozbawiłaby samego Bareję, gdyby tylko żył i miał konto na X. Na początek nasza niekwestionowana cesarzowa UE — Ursula von der Lajer. Ta sama, która miała reprezentować interesy Europy, a tymczasem pojechała do Donalda Trumpa jak uczennica z internatu na kolanach, z zeszytem do podpisu. I co przywiozła? "Sukces"! USA wepchną nam gaz i sprzęt za 750 miliardów dolców, a my w zamian dostaniemy... 15% ceł zamiast 30%. Brawo! Jak to ujął jeden dziennikarz: Trump zjadł ją na śniadanie i jeszcze kazał zapłacić za keczup. Trump pokazał Urszulce, że ta nie ma nawet startu do niego. Że może ewentualnie postać z boku i popatrze...